Pierwsze wrażenie jakie nasuwa się po projekcji to porównanie z Wojciechem Smarzowskim i jego „Domem Złym” albo nowszą „Drogówka”. Tu już nie tylko chodzi o bezkarność władzy wobec jednostki ale o swoiste, szatańskie przymierze skorumpowanego zapijaczonego burmistrza z lokalnym popem. Hipokryzja współczesnych włodarzy Rosji sięga zenitu. W aktualnej sytuacji politycznej ten film zyskuje nowe znaczenia.